Mongolie i szkice
[Sąsiedzi] przychodzili, oglądali, pytali, po co mi te mongolie (tak nazywali magnolie!), po co mi tyle drzew, i podejrzewam, że naśmiewali się ze mnie za moimi plecami. Obraz arboretum miałem w głowie. Musiałem się tylko nauczyć, co i gdzie należy posadzić, żeby osiągnąć zamierzony efekt. [...] [Plany] rysowałem na jakichś karteczkach albo w trakcie pracy. Zdarza się więc, że na odwrocie szkiców muzycznych znajduję szkice fragmentów ogrodu. --- Krzysztof Penderecki, Saga rodzinna, s. 133.