Dla rodziny Krzysztofa Pendereckiego zima była czasem polowań.
Penderecki pamiętał łowy na zające i dziki w puszczy, w której leśniczym był kiedyś jego pradziadek. Te wspomnienia odezwały się, gdy nadarzyła się okazja do skomponowania koncertu dla wirtuoza waltorni, Radovana Vlatkovicia. Może także dlatego, że róg w historii muzyki zawsze wiązał się z myślistwem. Jednoczęściowy utwór Pendereckiego łączy skrajne stany, jak w początkowej passacaglii oraz żywym allegro. Dużo też tutaj zadumy i nastrojów elegijnych, niczym w prawdziwej opowieści. Z ducha wczesnoromantyczny koncert zdobią także liczne dialogi między waltornią a instrumentami orkiestry.